Informacja

Kopiowanie bloga jest zabronione. Podlega to łamaniu praw autorskich.


niedziela, 2 listopada 2014


  Hej!
Oto opowiadanie o krzyku.Ale nie,nie zdradzę o czym DOKŁADNIE. Przeczytajcie sami!

       „Wtedy usłyszałam krzyk”

Właśnie moczyłam nogi w pobliskim jeziorze. Ptaki pięknie śpiewały, byłoby tak cudownie, gdyby nie ten krzyk ,krzyk który cały czas huczał  mojej głowie.
 Popatrzyłam w prawo. Zobaczyłam most, a na nim nieruchomo stojącą postać. Była łysa i mroczna. Była zimna, jej oczy jakby zamarły. Nie poruszała ustami, jej wycie wydobywało się ze środka. Na ustach było widać czerwone plamy krwi. Wokół widziałam dziwne, czarne drzewa, przyprawiały mnie o dreszcze. Nie wiem czy z ciekawości czy może z własnej głupoty postanowiłam ,że wejdę tam. Moja ręka zadrżała ,ale i tak szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Zobaczyłam małą dziewczynkę miła czarne rozczochrane włosy i intensywnie czerwone usta, w głowę miała wbity miecz. Wyglądała jak wyjęta z trumny.

-Chcę usłyszeć twój krzyk- powiedziała -Krzyk uosabiający twoje cierpienie, krzyk rozpaczy, strachu i nienawiści.

Popatrzyłam jej w oczy były ciemne i przerażające ,dosłownie dziewczynka zabijała swoim wzrokiem.

-Teraz już nigdy nie ujrzysz światła dziennego- zachrypiała –Słońc zawsze będzie ci się wydawało mrocznym blaskiem księżyca! Wszystko co jest piękne w twoich oczach zamieni się w największy koszmar!

            Poczułam mocne kłucie w sercu. Stałam nieruchomo, niczym zahipnotyzowana. Wtedy właśnie usłyszałam krzyk – swój własny krzyk, krzyk który odbierał ludziom mowę i zabijał swoją donośnością.

1 komentarz: