„Bransoletka z
Transylwanii”
Pojechałam
z rodzicami na wakacje do Transylwanii. Na początku nie byłam pewna czy to
dobry pomysł. Potem jednak szybko przekonałam się do tej decyzji.
-Maja!
Idziemy do miasta! Choć szybko, przecież chciałaś kupić sobie jakąś pamiątkę!-
zawołali rodzice.
-Już
idę!- Powiedziałam i wstałam z krzesła.
Wyszliśmy z hotelu, nagle podszedł
do mnie jakiś ciemnowłosy mężczyzna i zapytał mnie:
- Masz
może trochę krwi na zbytku. Najlepiej jakiejś słodkiej
-Nie…-odparłam
trochę zdenerwowana. Nie podobał mi się błysk w jego oku.
-Pewnie
to jakiś pracownik z hotelu i płacą mu za straszenie gości- pomyślałam.
Dotarliśmy
na miejsce. Zobaczyłam mały sklepik, były tam śliczne bransoletki. Jedna z nich
wyjątkowo mi się podobała, taka z czarnymi koralikami.
-Z
czego ona jest zrobiona?- spytałam oglądając ją dokładniej.
-Z
bólu, cierpienia, deszczu, i smutku- odparła kobieta niskim głosem.
-Super!-
odparłam nie słuchając odpowiedzi i zapłaciłam.
Zauważyłam
Monikę-moja przyjaciółkę.
-Ciekawe
co ona robi w Transylwanii?- pomyślałam.
-Hej-
odezwałam się w końcu.
-O!
Część Maja!- zauważyła mnie- Skąd się tu wzięłaś?
-Raczej
skąd ty?- odparłam i zaśmiałam się.
-Przyjechałam
z rodziną na wakacje. Mieszkam w hotelu „Reds”. A ty ?- spytała
-Ja
też! Patrz jaką bransoletką sobie kupiłam- pochwaliłam się jej.
-Maja!
Idziemy!- zawołali rodzice.
-Chyba
muszę lecieć! Pa!- krzyknęłam.
Wróciłam
do rodziców, jeszcze raz obejrzałam moje cudeńko i założyłam ją na rękę.
Poczułam taką wielką energie. Moje oczy zaczęły błyszczeć i ktoś nagle
powiedział do mnie:
-Przed
wschodem słońca przynieś mi do pałacu dziesięć serc i dziesięć dusz osób
których napotkasz. Jeśli ci się uda staniesz koło mnie na tronie i będziesz
mogła rządzić, rządzić kim zechcesz i czym zechcesz. Tylko…Pospiesz
się…Pospiesz…
Nie
chciałam słuchać tego głosu, ale nie mogłam. Moje nogi same chodziły, a mózg
myślał tak jakby ktoś nim sterował. Nie mogłam samodzielnie myśleć ,ani nawet
poruszyć ręką bez zgody osoby która mną sterowała, a co najdziwniejsze nie
wiedziałam nawet kto i czym to robi.
-Maju...Spokojnie…Tylko…-
powiedzieli rodzice, ale nie dokończyli zdania.
Głos
poruszył moją ręką bez mojej zgody. Znów poczułam w sobie energie. Zawiał lekki
wiatr i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam rodziców już nie było, zostały tylko
ich serca i dusze. Potem zemdlałam.
Znalazłam się w domu. Sama nie wiem
jak, ale jednak tak było. Zauważyłam włączony telewizor.
-Koniec
części pierwszej- rozległ się głos narratora.
-Czyli
to był tylko film- pomyślałam uspokojona.- A bransoletkę dała mi przyjaciółka
na urodziny. No i wszystko jasne.
-Moja
kochana bransoletunia. Przecież nie mogłabyś zrobić niczego złego- powiedziałam
do niej pieszczotliwie.
-Tylko…Pospiesz
się…Pospiesz…-usłyszałam
Mam nadzieję, ze wam się podobało. Mam jeszcze niespodziankę! Zmieniłam co nieco i teraz każdy może dodawać komentarze do postów! Nie tylko zalogowani na blogerze :*! To pa kochani do następnego posta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz