Informacja

Kopiowanie bloga jest zabronione. Podlega to łamaniu praw autorskich.


środa, 19 listopada 2014

Nowe opowiadanie

Patrzę sobie po moich folderach na pulpicie i co widzę? No właśnie moje opowiadanie, które napisałam rok temu przed wakacjami. Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
                    
  „Bransoletka z Transylwanii”
                   
Pojechałam z rodzicami na wakacje do Transylwanii. Na początku nie byłam pewna czy to dobry pomysł. Potem jednak szybko przekonałam się do tej decyzji.

-Maja! Idziemy do miasta! Choć szybko, przecież chciałaś kupić sobie jakąś pamiątkę!- zawołali rodzice.

-Już idę!- Powiedziałam i wstałam z krzesła.

            Wyszliśmy z hotelu, nagle podszedł do mnie jakiś ciemnowłosy mężczyzna i zapytał mnie:

- Masz może trochę krwi na zbytku. Najlepiej jakiejś słodkiej

-Nie…-odparłam trochę zdenerwowana. Nie podobał mi się błysk w jego oku.

-Pewnie to jakiś pracownik z hotelu i płacą mu za straszenie gości- pomyślałam.

Dotarliśmy na miejsce. Zobaczyłam mały sklepik, były tam śliczne bransoletki. Jedna z nich wyjątkowo mi się podobała, taka z czarnymi koralikami.

-Z czego ona jest zrobiona?- spytałam oglądając ją dokładniej.

-Z bólu, cierpienia, deszczu, i smutku- odparła kobieta niskim głosem.

-Super!- odparłam nie słuchając odpowiedzi i zapłaciłam.

Zauważyłam Monikę-moja przyjaciółkę.

-Ciekawe co ona robi w Transylwanii?- pomyślałam.

-Hej- odezwałam się w końcu.

-O! Część Maja!- zauważyła mnie- Skąd się tu wzięłaś?

-Raczej skąd ty?- odparłam i zaśmiałam się.

-Przyjechałam z rodziną na wakacje. Mieszkam w hotelu „Reds”. A ty ?- spytała

-Ja też! Patrz jaką bransoletką sobie kupiłam- pochwaliłam się jej.

-Maja! Idziemy!- zawołali rodzice.

-Chyba muszę lecieć! Pa!- krzyknęłam.

Wróciłam do rodziców, jeszcze raz obejrzałam moje cudeńko i założyłam ją na rękę. Poczułam taką wielką energie. Moje oczy zaczęły błyszczeć i ktoś nagle powiedział do mnie:

-Przed wschodem słońca przynieś mi do pałacu dziesięć serc i dziesięć dusz osób których napotkasz. Jeśli ci się uda staniesz koło mnie na tronie i będziesz mogła rządzić, rządzić kim zechcesz i czym zechcesz. Tylko…Pospiesz się…Pospiesz…

Nie chciałam słuchać tego głosu, ale nie mogłam. Moje nogi same chodziły, a mózg myślał tak jakby ktoś nim sterował. Nie mogłam samodzielnie myśleć ,ani nawet poruszyć ręką bez zgody osoby która mną sterowała, a co najdziwniejsze nie wiedziałam nawet kto i czym to robi.

-Maju...Spokojnie…Tylko…- powiedzieli rodzice, ale nie dokończyli zdania.

Głos poruszył moją ręką bez mojej zgody. Znów poczułam w sobie energie. Zawiał lekki wiatr i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam rodziców już nie było, zostały tylko ich serca i dusze. Potem zemdlałam.

            Znalazłam się w domu. Sama nie wiem jak, ale jednak tak było. Zauważyłam włączony telewizor.

-Koniec części pierwszej- rozległ się głos narratora.

-Czyli to był tylko film- pomyślałam uspokojona.- A bransoletkę dała mi przyjaciółka na urodziny. No i wszystko jasne.

-Moja kochana bransoletunia. Przecież nie mogłabyś zrobić niczego złego- powiedziałam do niej pieszczotliwie.

-Tylko…Pospiesz się…Pospiesz…-usłyszałam


Mam nadzieję, ze wam się podobało. Mam jeszcze niespodziankę! Zmieniłam co nieco i teraz każdy może dodawać komentarze do postów! Nie tylko zalogowani na blogerze :*! To pa kochani do następnego posta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz